sobota, 9 stycznia 2016

Rozdział 9

Gdy księżyc zastąpił słońce a gwiazdy pojawiły się na ciemnym niebie, służba była już gotowa do wyjazdu. Clary ubrała się wykwitnie, w czarną suknie a na to płaszcz z dużym kapturem by ukryć twarz w momencie wsiadania do karocy. Straże i służące lojalnie czekali przy pojeździe w oczekiwaniu na swoją panią Clarisse.


Clary zdecydowała się wyjechać późną nocą jak już wszyscy zdążyli zasnąć, nie chciała niemiłych wykrętów i tłumaczeń


- dziękuje Edwardzie - Powiedziała do strażnika, który pomógł jej wejść do karocy.


Drogi ojcze,


Wybacz mi za moje zachowanie przy naszej ostatniej rozmowie. Nie byłam sobą i nie wiem czy szybko będę po ostatnich zdarzeniach na terenie Alicante. Wyjeżdżam do Szwajcarii, do Niklausa. Zamierzam przedyskutować z nim temat zaślubin. Matka Ci już pewnie wspomniała, że żyje w tym momencie w niepokoju przed tym. Nie musisz się o mnie martwić, wracam za kilka dni. Nie obawiaj się także o traktat. Jestem świadoma co nam grozi, przy zerwaniu pokoju. Nie przyniosę Ci rozczarowania, obiecuje Ci to.
Proszę byś nie mówił reszcie gdzie się udałam. Przekaż, że zmierzam do krewnych w Niemczech by trochę wypocząć w berlińskim instytucie. Przekaż, że jestem bezpieczna i nic mi tam nie grozi.
Wierze Ci ojcze, że nie zdradzisz córki, która szanuje i kocha Cię miłością szczerą.

Miej o mnie lepsze zdanie, kiedy wróce ojcze


Clarissa




Jechała cały dzień i zastanawiała się co ma powiedzieć Klausowi. Chciała ostrożnie dopasowywać słowa bo jednak chodzi o mieszkańców Alicante. Jednak nie może dopuścić by ślub był tak szybko. Potrzebuje czasu, może pół roku, może rok... Nie zerwie zaręczyn a czekanie z datą ślubu jest w sumie normalne.


Podjechali pod wille Mikaelsonów wieczorem. Gdy wyszła z karocy, czekały już na nią miejscowe służące i po chwili z willi wyszedł Elijah, brat jej narzeczonego


- Clarissa Morgenstern... Co Cię do nas sprowadza? - Zapytał kiwając do niej głową


- Elijah... - Szepnęła i ukłoniła się - Przybyłam do twego brata. Przepraszam za brak powiadomienia, ale spodziewam się, że mogę liczyć na waszą gościnę - Przyznała


- Um... Oczywiście, tak, zapraszam - Zaproponował mi dłoń - Wprowadźcie bagaże panienki do pokoju gościnnego - Powiedział do swoich pracownic a te poszły razem ze służącymi Clarissy na salony


- Musisz wybaczyć memu bratu ale niema go jeszcze. Możesz poczekać na niego, powinien zaraz wrócić, chyba że jesteś zmęczona po podróży - Oznajmił kierując ją do głównego salonu


- Chętnie poczekam - Powiedziała z uśmiechem


- Coś Cię niepokoi Clarisso, wydajesz się spięta? - Stwierdził siadając razem z nią na sofie


- Krótko znam twojego brata. Nie będę ukrywać, że zaślubiny mnie troche przerażają - Powiedziała nerwowych szybkim uśmiechem


- To zrozumiałe. Jesteś jeszcze bardzo młoda i wzięłaś na siebie tak wielką odpowiedzialność za całą stolice Idrysu - Oznajmił


- Krążą plotki w Alicante, że... - Zaczęła, jednak przerwała w pół zdania


- Tak...?


- Nie wypada mi o tym mówić - Powiedziała nerwowo plącząc sobie palce u rąk


- Clarisso, niedługo będziesz Panią Mikaelson, powinnaś mówić nam o twoich obawach


- Ludzie mówią o Niklausie. Że posiada jakąś mroczną tajemnice, że wasz naród wyróżnia się od innych - Dziewczyna mówiła a Elijah nie wydawał się zadowolony z tych zwierzeń bo bardzo dobrze wiedział o czym mowa. Jednak przysięgał na anioła, że będzie bronił brata za wszelką cenę i, że nigdy go nie zdradzi.


- Nie śmiała bym w to wierzyć... i nie wierzę - Oznajmiła - Lecz nie ukrywam także, że niepokoją mnie te plotki


- Zawrzeliśmy pokój. Twoi rodacy nie mają o co się martwić - Odparł swobodnie


- Jesteś inny niż brat - Stwierdziła odważnie


- Czyżby - Rzekł z uśmiechem


- W oczach Niklausa widzę wyraźną pewność siebie, władze, potęgę... A u Ciebie, troskę o o niego. Kochasz brata, prawda? - spytała go ciekawa, gdy nagle do salonu wchodzi Klaus. Lekko zaskoczony wizytą dziewczyny, lecz jest nadal w dobrym humorze i nie daje po sobie nic poznać


- Niklaus - Rzekła wstając i kłaniając się mu - Co się stało?! - Spytała zszokowana podchodząc do niego, gdy zobaczyła, że jego biała koszula jest umazana krwią


- Małe nieporozumienie na polowaniu - Odparł


- Jesteś ranny? - Zapytała


- Skądże - Powiedział dosyć normalnie - Wybacz, zaraz do Ciebie wrócę, tylko się przebiorę - Oznajmił i wyszedł. Nie czekała długo kiedy Klaus wrócił już przebrany w luźną, białą koszulę. Elijah opuścił ich bo miał jeszcze coś do załatwienia


- Co Cię do nas sprowadza? - Zapytał


- Um... Miałam nadzieje, że uda nam się porozmawiać o ślubie - Powiedziała otwarcie


- Masz obawy? - Spytał nalewając wina do dwóch kieliszków


- Zaczęłam właśnie treningi. Chciała bym jak najwięcej się nauczyć a po za tym w Alicante nie jest teraz bezpiecznie. Przynajmniej dla mnie nie jest bezpiecznie... Ostatnio wydarzyło się dużo, dziwnym zjawisk, których nie umiem wyjaśnić - Opowiadała a Klaus podszedł do niej podając jej kieliszek wina. Przyjęła go niechętnie bo była zbyt zmęczona a wino jeszcze by ją jeszcze uśpiło


- Chcesz poczekać ze ślubem? - Stwierdził z dziwnym wyrazem twarzy z którego nic nie mogła wyczytać. Nie wiedziała, czy jest zły, rozczarowany, zdziwiony...


- Nie chciała bym przerywać nauki - Rzekła


- Moge Ci załatwić trenera tutaj - Zaoferował


- Dziękuje ale mój brat już się zaangażował - Powiedziała z uśmiechem


- Sądziłem, że tym zadaniem powoła się twój wybawca, panicz Herondale? - Stwierdził. Brzmiało to jak zazdrość choć Clary nie ważyła by o tym nawet pomyśleć


- Niedługo wracają do Anglii, wiec nie będzie miał jak mnie szkolić - Odparła niechętnie, bo nie chciała o tym rozmawiać


- Zapewne nie potrzebujesz jego pomocy. Na pewno jesteś świetną wojowniczką - Stwierdził z uśmiechem podchodząc do niej bliżej


- Ja... Um... Nigdy nie brałam udziału w żadnej bitwie. Chciała bym być bardziej odważniejsza i pewna siebie. Robię to tylko dlatego - Przyznała.


- Chodź... Rad bym Ci coś pokazać - Dotknął jej ramienia i poprowadził przed siebie.


Tam gdzie ją poprowadził, było chłodno i ciemno. Zapach metalu unosił się w całej sali. To była zbrojownia. Nagle światła rozjaśniły cały pokój. Ostrza świeciły się w świetle i nigdy nie widziała jeszcze tyle broni. Obejrzała każdą broń wzdłuż półki gdzie spoczywały.


- Tego ostrza nie znam - Stwierdziła, gdy na jednej z półek spoczywał miecz, z okrągłym czerwonym kamieniem przy rączce.


- To jedno z mojej kolekcji. Bardzo nietypowa broń - Oznajmił, gdy dziewczyna przejechała powoli palcem po ostrzu.


- Bardzo... Ostra - Rzekł, gdy nagle dziewczyna syknęła z bólu. Miał racje, bardzo dobrze naostrzona


- Zraniłaś się? - Zapytał unosząc jej dłoń


- To tylko skaleczenie - Odparła nie robiąc z tego wielkiej sprawy. Nagle spojrzała szybko na Klausa. Zrobił się blady, a jego oczy, krwiste a w okolicach środka żółtawe


- Twoje oczy - Szepnęła przerażona, gdy odwrócił się do niej plecami


- Coś wpadło mi tylko do oka - Rzucił wymówkę, walcząc ze sobą. Po chwili nabrał kolorów a jego oczy powróciły do naturalnej barwy. Z uśmiechem odwrócił się do niej nie robiąc z tego wielkiej sprawy


- Um... Chyba wpadam w paranoje - Zaśmiała się ze wstydu - Powinnam udać się na spoczynek - Rzekła zostawiając Klausa samego i szybko kierując się do przydzielonego jej pokoju.



Dziewczyna nie mogła spać. Widok Klausa w tamtym momencie nie przestawał pojawiać się w jej głowie. To na prawdę wyglądało jak by jego oczy były całe we krwi, na widok jej skaleczenia. Przecież to jakiś obłęd!

Gdy rano, do pokoju Clary weszły dwie służące, dziewczyna od razu obudziła się marszcząc brwi. Przeciągnęła się, gdy jedna z dziewczyn odsłoniły zasłony, wprowadzając promienie słoneczne do pokoju.


- Pan Mikaelson kazał panienkę obudzić - Odezwała się jedna z nich, gdy Clary leniwie wstawała z łóżka


- Czeka na panią ze śniadaniem - Oznajmiła


- Dobrze, przekaż, że zaraz zejdę - Burknęła zaspana. Dziewczyna kiwnęła głową i chciała wyjść lecz , Clary zauważyła coś dziwnego i ją zatrzymała


- Poczekaj - Rzuciła łapiąc ją za łokieć


- Co Ci się stało? - Zapytała oglądając jej ranę na szyi. To wyglądała jak by dwie czerwone kropki spoczywały na jej szyi. Ta złapała się lekko za szyje i sama wydawała się zakłopotana


- Zraniłam się - Szepnęła i z pełnym zdziwieniem spojrzała na rudowłosą


- Jak to się stało? - Zapytała


- Wiem tylko, że się zraniłam - Powtórzyła. Mówiła jakoś dziwnie, jak by nie była pewna swoich słów. Jak by ktoś kazał jej to powiedzieć


- Możesz iść. Tylko zakryj to najpierw - Nakazała. Ta z ręką na szyi, szybkim krokiem wyszła z pokoju.


Gdy Clary zeszła na śniadanie, Klaus już czekał na nią przy stole


- Pięknie wyglądasz - Oznajmił na powitanie. Posłała mu szeroki uśmiech, lecz czuła się trochę niezręcznie.


- Mogła bym Cię o coś zapytać? Mogło by Ci się to wydawać dziwne ale...


- Pytaj - Rzucił. Zauważył, że nie chce mówić tego przy nikim wiec, machnął ręką i służące wyszły


- Czy twoje służące często wychodzą na miasto wieczorami? - Zapytała


- Raczej nie, dlaczego? - Zapytał zdziwiony, sięgając po kieliszek i upijając łyka


- Jedna z dziewcząt ma ranę na szyi - Powiedziała zaniepokojona tym

- Wiesz, nie zawsze mogę je kontrolować jak chodzi o romans z wampirami - Stwierdził żartobliwie

- Wampiry nie mają w zwyczaju pożywiania się krwią nephilim - Przypomniała mu i wprowadziła go w lekkie zakłopotanie

- Widzisz, a jednak jeden się trafił - Odparł ze sztucznym uśmiechem

- I nic z tym nie zrobisz? - Zdziwiła się. Karmienie się krwią nephilim to nie byle co. Clary była zszokowana postawią mężczyzny, że robi z tego błahą sprawę. Taki przypadek należało by nawet zgłosić Clave by wyraziła zgodę na unicestwienie podziemnego

- Clarisso... - Westchnął - Jak bym chodził za każdym moim pracownikiem, to bym zwariował - Odparł znudzony

- Trzeba powiadomić o tym Clave. Tego nie można ominąć, to poważne przestępstwo - Stwierdziła unosząc się - Zwłaszcza teraz, kiedy mamy dobre stosunki z podziemnymi

Clary udała się do stajni, gdzie znalazła konia, którego ostatnio pokazywał jej Klaus. Poszła tam kiedy Klaus szybko ją spławił ze sprawią grasującego wampira karmiącym się anielską krwią.

Zawsze przy zwierzętach umiała się rozluźnić i uspokoić. Sięgnęła po szczotkę i delikatnie wyczesała białego rumaka.


Wciąż myślała o sprawie dziewczyny ugryzionej przed wampira. Postępując właściwie powinna powiadomić o tym Clave, jednak reakcja Klausa na tą sprawe ją niepokoi. Był zdezorientowany i nerwowy, to nietypowe zachowanie nocnego łowcy, który pierwszy by się wybrał wieczorną porą by unicestwić wampira.


Jej rozmyślenia przerwał jakiś szelest, który od razu kazał jej przerwać dotychczasową czynność. Wyszła zza drzwiczek i za jednej z furtek, chował się mały chłopczyk


- Hej, nie bój się - Powiedziała czule by zachęcić do siebie dziecko - Nic Ci nie zrobię - Dodała podchodząc powoli do niego. Blond włosy chłopiec wyszedł za ukrycia ukazując się dziewczynie. Chłopiec miał piękną dziecięcą urodę i był ubrudzony krwią w okolicach ust


- Jesteś wampirem - Stwierdziła lekko przerażona - Co tutaj robisz? - Spytała zdziwiona. Chłopiec jednak wydawał się przerażony i zestresowany by odezwać się chociaż słowem.


- Powiesz chociaż jak masz na imię? - Spytała z uśmiechem by przyciągnąć do siebie małego


- Sebastian - Szepnął - Mam na imię Sebastian - Powtórzył.


- Nie bój się, chodź ze mną - Powiedziała wyciągając do niego dłoń. Chłopiec powoli zrobił pierwsze kroki do dziewczyny. Ujął jej dłoń a Clary chciała jak najszybciej zaprowadzić go do swojego pokoju i mu jakoś pomóc i przy okazji zmazać krew z jego twarzy.

Posadziła go na łóżka i za chwile wróciła z wilgotną szmatką. Usiadła koło dziecka i zmazała mu już zaschniętą krew.

- Powiesz jak się tu znalazłeś? - Spytała smutnego chłopca który nie odzywał się ani słowem

- Mało mówisz, prawda? - Westchnęła. Blondyn spuścił główkę. Clary odłożyła szmatkę i kucnęła przy dziecku

- Nie musisz się bać, jesteś tu bezpieczny - Zapewniła. Rudowłosa czuła się okropnie. Przecież to tylko dziecko! Kto był tak okropny by stworzyć z niego krwiopijce?!

- On przyjdzie po Ciebie - Szepnął - Tak samo jak przyszedł po mnie - Powiedział unosząc głowę

- Kto Ci to zrobił? - Spytała, szybko chowając swój lęk przed słowami chłopca głęboko w głowie i postanawiając zachować powagę

- Nie da się przed nim uciec - Powiedział. Clary zdecydowała zabrać dziecko i natychmiast wrócić do Alicante. Musi powiadomić o tym Clave i zapewnić Sebastianowi bezpieczeństwo.

- Tatia! - Krzyknęła biorąc Sebastiana na ręce - Tatia! - Zawołała ponownie służącą już zniecierpliwiona. Za chwile do pokoju weszła truchtem dziewczyna

- Tak pani? - Zapytała

- Wracamy do Alicante. Zwołaj straże. Za chwile wyjeżdżamy - Rozkazała

- A Pan Niklaus? - Wtrąciła dziewczyna

- Nie będę czekać by go o tym powiadomić - Odparła. Nie raczył spędzić z nią czasu tylko ponownie gdzieś się udał wiec ona też nie ma zamiaru czekać - Już! Ruszaj! - Pogoniła ją. Wybiegła z pokoju a Clary trzymając małego na rękach udała się na zewnątrz do pojazdu

- Pojedziesz ze mną. Zapewniam Cię, że będziesz tam bezpieczny. Obiecuje Ci to...

9 komentarzy:

  1. Cudo *.* kiedy kolejny next?^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :3 postaram się jak najszybciej jak moge wstawić kolejny ;)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. CUDO, przez wielkie C!!! KOCHAM!!! Mam nadzieję, że nie dojdzie do zaślubin, bo zwariuję!!! CZEKAM NA NEXTA!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG dziękuje *-* <3 a może i dojdzie do ślubu ;) nie wiadomo :3
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Boski *.*
    Kocham <3
    Czekam na next !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) :3 niedługo będą kolejne ;)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. rozdział super :3
    oo widze że Clary się domyśla :)))
    czekam na next :DD
    weny !!!
    -V

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej jakiś czas temu natrafiłam na twojego bloga i chyba zostanę tu na dłużej! :)

    Zapraszam do mnie ;3

    http://shadowhunters-ff-p.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń