wtorek, 5 stycznia 2016

Rozdział 6


*****

Jace zaklął pod nosem i wrócił do pokoju rudowłosej. W momencie w którym zamknął drzwi od jej pokoju, Clary ocknęła się z głębokim 
wciąganiem powietrza


- Hej, spokojnie, nic Ci nie jest - Uspokoił ją dotykając jej policzka.


- Jace? Co się stało? - Zapytała a gdy się ogarnęła Jace zabrał swoją dłoń


- Magnus próbował zdjąć Ci blokadę - Rzekł


- Ale mu się nie udało? - Powiedziała pochmurnie


- Spróbujemy jutro, nie martw się - Oznajmił


- Nie ma żadnego jutra - Stwierdził


- Co masz na myśli? - Zdziwił się i wyprostował


- Jutro jadę do posiadłości Niklausa. Podsłuchałam rozmowe matki, że podobno bedzie mnie prosił bym już jutro została u niego na stałe


- Ceremonia jest za parę tygodni. Masz jeszcze czas - Stwierdził


- Nie mam już w ogóle czasu. Jutro opuszczam mój dom - Oznajmiła


- To dlatego płakałaś? Nie chcesz jechać - Oznajmił


- Jace to mój dom. Miałam mieć czas na pożegnanie się z tym miejscem - Powiedziała z rozpaczą


- Porozmawiaj z ojcem. Musi coś zrobić w tej sprawie - Powiedział unosząc się


- Nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie. To ostatnia noc w moim pokoju - Powiedziała zmartwiona






Na następny dzień, Clarissa i jej matka spędziły cały poranek na szykowanie się do podróży. Służące stroiły rudowłosą by zrobiła jak największe wrażenie na lordzie Mikealsonie. Gdy była gotowa zeszła na dół, gdzie czekała na nią matka i służka


- Czas ruszać - Usłyszała za sobą znany głos


- Jace? Co wy robicie? - Zdziwiła się, gdy zobaczyła blondyna w towarzystwie Aleca


- Wypełniam obietnice - Rzekł z tajemniczym uśmiechem. Dziewczyna nie była przekonana do pomysłu, by jechali z nimi, lecz nie chciała się temu sprzeciwiać. Wsiadła razem z matką do karocy, a chłopcy za nią na swoje konie.


Podróż była długa i wyczerpująca. Gdy był już wieczór a matka zasnęła, Clary przysunęła się bliżej wyjrzeć na drogę. Po chwili jednak usłyszała rumaka blisko siebie. To Jace podjechał swoim czarnym koniem


- Nie śpisz? - Zapytał


- Nie jestem śpiąca - Odparła zerkając na przód


- Radził bym się wyspać przed przyjęciem


- Po co w ogóle tu jesteś? - Zapytała nagle


- Spełniam wole twojego ojca. Miałem utrzymać Cię bezpieczną do czasu gdy stwierdzi, że mnie nie potrzebujesz


- Magnus już zajął się demoniczną wieżą. Nic mi nie grozi - Burknęła


- Nie śmiał bym się sprzeciwiać ale niech panienka zauważy, że jesteśmy już po za Alicante. Kto wie, co się chowa w głębi tych lasów - Stwierdził z uśmiechem


- Dlaczego tak dziwnie do mnie mówisz?


- Wybacz, czy powinienem do ciebie mówić już Pani Mikaelson? - Zapytał drocząc się z nią


- Dosyć Jace! - Syknęła - Nie jestem w nastroju - Rzekła


- Nie chce Cię martwić ale uważaj na siebie, dobrze? Magnus wyraził się jasno, że Klaus nie jest dobrym człowiekiem


- Uważaj na ton! Ma na imię Niklaus - Zwróciła mu uwagę


- Nie udawaj, że się nie boisz... Małżeństwa? - Stwierdził


- Strach to normalna rzecz - Odparła


- Nie w przypadku nephilim - Zauważył


- Jakieś szczególne rady?


- Tak, odwołaj ślub - Oznajmił i przyspieszył by wyprzedzić karoce. W oddali dziewczyna zauważyła już zbliżające się miasto. Wjechali mile widziani do posiadłości Mikaelsona. Służba już czekała na nich by ich uwitać.


- Jocelyn... - Przy wejściu nagle pojawił się Valentine by powitać żonę i pomóc jej wyjść z karocy


- Valentine! - Rzekła udarowana i rzuciła się ukochanemu na szyje. Takiej miłości pragneła Clary. Czystej i prawdziwej.


- Pozwól - Rzekł do dziewczyny Jace, który także chciał pomóc wysiąść z karocy. Ujęła jego dłoń i zeszła po schodkach


- Zdenerwowana? - Spytał szeptem


- Nie była bym, gdy byś został w Alicante - Powiedziała dyskretnie, na co blondyn się tylko lekko lecz szczerzę uśmiechnął


- Clarisso! Moja droga! - Z nad przeciwka zobaczyła idącego do nich Klausa - Niecierpliwiłem się już - Stwierdził odbierając dłoń Clary od Jace'a


- Chodź, oprowadzę Cię po salonach - Oznajmił kierując ją do środka, zerkając chamsko na Jace'a, który wciąż nie był do niego przekonany


- W porządku? - Podszedł do niego Alec, kładąc dłoń na ramieniu. Nie odpowiedział tylko ruszył za nimi, tak samo jak po chwili reszta. Gdy Klaus pokazywał swoje salony Clary, Jace i Alec śledzili ich, lecz dając im trochę prywatności


- Uważaj bracie - Odezwał się Alec do Jace'a, gdy ten z uśmiechem przypatrywał się Clary, która z zaciekawieniem oglądała jego bibliotekę


- Runa złamanego serce jest bardzo bolesna - Stwierdził


- Nie martw się - Oznajmił - Niedługo wrócimy do instytutu i będziemy żyć dalej - Odparł


- Mam nadzieje, że masz racje - Odparł.


Nadszedł czas wieczerzy. Niklaus zasiadł na chonorowym miejscu i wskazał miejsce koło siebie by usiadła na nim Clarissa. Z drugiej strony usiedli jej rodzice a koło Clary, Alec. Na przeciwko Alec'a usiadł Jace, niezadowolony i ze srogą miną.


- Valentine, co to za incydent, który miał miejsce w Alicante? - Odezwał się Niklaus


- Jakimś cudem, demoniczna wieża przestała działać... Już się tym zajęliśmy - Zapewnił


- Bardzo dobrze... Mam nadzieje, że naszej Clarissie nie groziło niebezpieczeństwo - Powiedział z uśmiechem patrząc na nią


- Oczywiście, że nie, ponieważ była pod moją opieką - odezwał się Jace, srogim tonem głosu


- Ah tak Valentine, wspominał, że przyczyniłeś się do tak wielkiej odpowiedzialności


- Gdy by nie ja, nie siedziała by tu cała i zdrowa - Powiedział pyskliwie i zaczęło się robić poważnie a Niklausowi zaczynało się to nie podobać


- Chce tylko powiedzieć, że jestem wdzięczna Jace'owi. Dwukrotnie uratował mi życie - Wtrąciła Clarissa mówiąc do Klausa lecz zerkając na blondyna


- To prawda Jace? - Odezwała się Jocelyn


- Nie codziennie napotykasz demony w Alicante, czyż nie? - odparł


- Dobrze się spisałeś Jace - Wtrącił Valentine


- Clarisso pozwól ze mną. Mam ochotę Ci coś pokazać - Zwrócił się Klaus do rudowłosej. Wstał i wyciągnął do niej rękę. Nie miała ochoty opuszcząc rodziców i bała się z nim spędzić czas sam na sam. Jace sięgnął po łyka wina, oczami dokładnie śledząc odchodzącą parę.


Klaus zabrał Clarisse na zewnątrz, za dom. Była zestresowana i nie wiedziała czy może się odezwać


- Czekałem na Ciebie Clarisso bardzo długo... Wiem, że chciałaś poczekać z przeprowadzką, wiec nie będę Cię do niczego zmuszał - Odezwał się oglądając gwiazdy na niebie. Gdy dziewczyna to usłyszała, kamień spadł jej z serca. Była bardzo mu wdzięczna, bo nie była gotowa by tak szybko opuścić dom


- Dziękuje Panie... Nie śmiałam o to prosić - Odezwał się i ukłoniła się mu. Klaus sięgnął po jej pod brudek i delikatnie spowodował by wstała


- Jesteś od teraz moim skarbem Clarisso. A o to, mój pierwszy prezent dla Ciebie - Oznajmił i jeden ze służących przyprowadził konia. Pięknego, białego rumaka, wyróżniającego się od wszystkich


- cienistogrzywy... Jeden z mearasów. Najszybszy i najwspanialszy koń ze wszystkich - Oznajmił głaszcząc go wzdłuż pyska


- Jest piękny - Przyznała Clary zachwycona zwierzęciem


- Nie potrzebuje uzdy ani siodła. Dostosuje się do każdego i bedzie wierny ponad wszystko


- Cudowny koń, lecz... Nie moge go przyjąć. To za duży podarunek


- Nie przyjmuje odmowy - Oznajmił - czuł bym się ośmieszony, gdy byś go nie przyjęła - Stwierdził


- Będzie na Ciebie czekał w stajni, kiedy będziesz tu panować - Rzekł


- Piękny dar Niklaus... Dziękuje - Powiedziała niepewnie


- Wracajmy do naszych przyjaciół. Zapewne się niecierpliwią - Stwierdził z uśmiechem. W drodze do salonu, Klaus poruszył temat


- Jace wydaje się niezadowolony z mojej obecności


- Nie miej mu tego za złe... Wychował się u Lightwood'ów, z powodu śmierci rodziców. Jest mu na pewno ciężko z tym żyć - Wyjaśniła


- Nie przeszkadza Ci jego zachowanie? - Zapytał


- Mimo swojego charakteru, jest dobrym człowiekiem. Świetnym wojownikiem i jestem mu za to wdzięczna. Gdy by nie on, nie przyjechała bym dziś do Ciebie


- Czyli zawdzięczamy mu dużo - Stwierdził z tajemniczym uśmiechem

Jak wrócili do stołu, Jace był w takim samym humorze jak przedtem


- Jace... Nie miałem okazji podziękować Ci za opiekę nad Clarissom. Jest naszym małym skarbem który trzeba bronić - Stwierdził patrząc na Clary, która się zawstydziła


- Ojcze, gdzie jest Jonathan? - Zapytała


- Czeka na nas w Alicante - Oznajmił Valentine - Właśnie... Powinniśmy się już zbierać - Stwierdził


- Valentine, przyjacielu... Co myślisz o tym by Clarissa wróciła troche później. Nie bede was zatrzymywać. Wyśle karoce by Clarissa wróciła bezpiecznie do domu - Oznajmił. Valentine spojrzał na córkę która nie była przekonana co do tego pomysłu, a Jace spojrzał srogo na Valentine gdy ten się zastanawiał


- Valentine... - Warknął niepostrzeżenie Jace


- Nie widze problemu - rzekł ojciec Clary. Oboje byli w szoku, i Clary i Jace. Alec gdy zobaczył reakcje brata, szybko go pogonił by nie robił scen.


- Nie masz chyba nic przeciwko? - Zapytał Klaus rudowłosą


- Z miłą chęcią zostanę - Oznajmiła drżącym głosem - Pozwól tylko, że zamienię słowo z ojcem - Powiedziała i wyszła razem z resztą przed dom by jeszcze pogadać z ojcem. Jocelyn weszła do karocy a ona i Valentine odeszli kilka kroków


- Ojcze... Czemu wyraziłeś zgodę? - Zapytała


- nic Ci nie grozi Clarisso... Myślisz, że zrobił bym cokolwiek co mogło by Ci zaszkodzić? - Stwierdził ujmując policzek córki


- Nie chce zostawać z nim sam na sam - Stwierdziła


- Czego się obawiasz? Jest tobą zaślepiony. To dobry znak - Oznajmił i pocałował ją czule w czoło


- Ojcze... - Szepnęła jeszcze błagalnie by go przekonać swoim tonem głosu. Usiadł do karocy przy boku żony a Clary mogła tylko obserwować jak odjeżdżają. Za nimi jechali Jace i Alec, nie widziała jeszcze tak wściekłego Jace'a, który nawet na nią nie patrząc przyspieszył błyskawicznie konia


- Będziemy na ciebie czekać w Alicante - Oznajmił Alec podjeżdżając do mnie


- Bezpiecznej drogi Alexandrze - Rzekła z uśmiechem. Niechetnie zdecydowała wrócić do środka, spowrotem do salonu. Klaus stał przy wielkim oknem i obserwował pełnie księżyca


- Niegdyś mówiono, że pełnia przynosi niebezpieczeństwo - Wyczuł obecność dziewczyny i rzekł


- Z powodu wilkołaków? - Stwierdziła podchodząc bliżej


- Nie tylko - Rzekł zerkając na nią


- Musisz wiedzieć Clarisso... - Zaczął obejmując jej dłonie - Że ze mną będziesz najważniejszą damą w całym świecie nephilim - Oznajmił - Będziemy najpotężniejsi


- Mieliśmy zawrzeć pokój - Przypomniała trochę przestraszona


- Ależ tak... To tylko formalności - Stwierdził z uśmiechem - Gdy połączymy ród Mikaelson i Morgenstern będziemy niezwyciężeni


- Klaus! - Ktoś zawołał pewnie imię mężczyzny


- Bracie.. Co za miła niespodzianka - Oznajmił sarkastycznie. Dziewczyna podążyła oczami lorda i zobaczyła w podobnym wielu co Klausa, mężczyznę, o ciemnych brązowych włosach i odważnym wyrazie twarzy


- Clarisso, pozwól, że przedstawię Ci mego starszego brata - Ujął jej dłoń i poprowadził do niego


- Elijah - Wymówił jego imię pewnie i płynnie - To Clarissa Morgenstern. Moja narzeczona - Przedstawił dziewczynę. Rudowłosa ukłoniła się a Elijah wciąż stał wyprostowany i tylko patrzył na jej gest


- Niklaus, mogę Cię prosić na słówko - Odezwał się. Odszedł na korytarz razem z bratem, a Clarissa była zbyt ciekawa, wiec podeszła bliżej drzwi by podsłuchać rozmowę


- Postradałeś zmysły? - Syknął starszy brat - Chcesz wszystko zniszczyć, bo zachciało Ci się romansów?


- Dzięki niej, nikt nam nie zagrozi - Powiedział pewny siebie


- Poświęciłem dla Ciebie całe życie. Wybaczyłem Ci śmierć rodziców i zniszczenie naszej całej rodziny ale nie pozwolę Ci znowu tego zrobić - Warknął na niego


- mój drogi... Ona jest wyjątkowa... Wierze, że dobrze się sprawdzi jako pani Mikaelson - Powiedział z uśmiechem


- Obyś miał racje... Bo gdy ona się dowie, będzie to twój największy błąd w życiu - Stwierdził. Gdy Clary dostrzegła, że Klaus wraca szybko podeszła do pułek z książki by zacząć je oglądać udając, że nic przed chwilą nie słyszała


- Interesujesz się literaturą? - Zapytał wchodząc do pokoju


- Um... Tak, książki to moja pasja - Stwierdziła - Mogę coś Ci powiedzieć? - Spytał


- Oczywiście, mów - Rzekł


- Wierzę, że nasz ślub, przywróci pokój naszym rodakom. Tego właśnie chcemy, prawda? - Zapytała nerwowo


- Naturalnie... Razem z twoim ojcem staliśmy się przyjaciółmi. Teraz wszystko się zmieni Clarisso. Wszystko

3 komentarze:

  1. Odkryłam ten blog wczoraj i się zakochałam <3
    Bardzo fajny pomysł na fabułę ale także wspaniale zrealizowany !!!
    Powodzenia w pisaniu i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. super :D
    uwielbiam cię czytać <33
    Jace zazdrośnik kocham !!!
    czekam na next :3
    weny :))
    -V

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam małe zaległości, ale jestem w trakcie nadrabiania ;) Rozdział NIESAMOWITY <3 Co knuje Klaus???

    OdpowiedzUsuń