Jace wreszcie odczuł ulgę, gdy dowiedział, się, że mały Max nie wini go za to co się stało. Mimo, że jest jeszcze młody, rozumie niektóre sprawy Clave i wie, że nie stało się to bez powodu.
- Gdzie jest Clary? - Odezwał się blondyn, Isabelle, gdy zanieśli Maxa do swojego pokoju
- Alec poszedł do niej zajrzeć - Rzuciła, wciąż patrząc z radością na młodszego brata. Jace niepostrzeżenie zostawił rodzeństwo i poszedł do pokoju Clary.
Swobodnie wszedł do środka bez pukania. Rozejrzał się po cały pokoju i dopiero wtedy przez oczy przemknął mu jego parabatai i niska, rudowłosa wchodzących do portalu. Jace nie zastanawiając się rzucił się na niebieską jak woda plamę, myśląc tylko i wyłącznie o Clary.
Alec i Clary przenieśli się na jakimś pustkowiu. Oboje wylądowali na ziemi. Alec szybko podniósł się i wyciągnął do Clary pomocną dłoń. Przyjęła ją i gdy stanęła na własnych nogach zobaczyła jak bardzo jej suknia została zniszczona, przez błoto.
- Gdzie my jesteśmy? - Zdziwiła się rudowłosa rozglądając się po polanie. W tym samym momencie, w sprawnym uniku, wylądował obok nich Jace.
- Jace! Coś ty uczynił? - Oburzyła się trochę
- Myślałem, że was zgubiłem - Powiedział i szybko objął dziewczynę. Był tak wysoki, że dziewczyna mogła dokładnie poczuć bicie jego serca.
- Um... Czy ja o czymś nie wiem? - Zdziwił się Alec, unosząc jedną brew.
- Nie zaprzątaj sobie tym głowy bracie - Rzekł Jace z uśmiechem. Odsunął się od ukochanej by rozejrzeć się.
- Gdzie my jesteśmy? - Jace powtórzył to samo pytanie które zadała Clary
- Sama nie wiem. To jakieś pustkowie - Stwierdziła - W ogóle jak się tu dostałeś? Nie wiedziałeś gdzie chcemy się przenieść - Zdziwiła się.
- W ten sam sposób w jaki dostałaś się do Instytutu - Powiedział z uśmiechem - Pomyślałem o kimś. O kimś szczególnym - Rzekł, a policzki rudowłosej momentalnie zrobiły się czerwone.
- Chciałbym przypomnieć, że twój Parabatai stoi tuż koło Ciebie. Wydaje mi się, że jesteśmy w jakiś sposób powiązani - Powiedział zazdrosny niebieskooki. Jace jedynie przesłał mu szeroki uśmiech i rzucił brwiami.
- Dziwne... Czuje czyjąś obecność. Jak by ktoś nas obserwował - Powiedziała Clary, oddalając się od nich na parę metrów
- Czyli nie bez powodu się tu znaleźliśmy - Oznajmił Alec.
- Clary stój! - Krzyknął nagle Jace, lecz dziewczyna zdążyła zrobić już kolejny krok. Wyrzuciło ją na jakieś 10m. Niewidzialna blokada, z niewyobrażalną siłą powstrzymała przybyszy. Jace rzucił się na kolana koło nieprzytomnej rudowłosej.
- Zbudź się, Clary! - Warknął blondyn wyciągaj nerwowo stele z kieszeni. Wypalił jej Iratze na odkrytym dekolcie. Alec dobiegł do nich i stanął po drugiej stronie, przy Clary. Dziewczyna nagle wybudziła się, wciągając głęboko powietrze i unosząc się do pozycji siedzącej. Rudowłosa krztusząc się nachyliła się, tak, że Jace położył swoją dłoń na plecach młodej Morgenstern i delikatnie pogładził ją po nich.
- Już dobrze... Oddychaj - Szepnął
- Co to było? - Wykrztusiła rudowłosa
- Najwyraźniej Magnus założył ścianę obronną - Odezwał się Alec
- Czego się spodziewał? Stada Abbadonów?! - Uniósł się blondyn.
- Patrzcie - Szepnęła Clary i uniosła dłoń by wskazać palcem. Niewidzialna ściana zaświeciła się na całą swoją objętość i opadła jak kryształy. Pod ukrycie znajdował się dom. Nie za duży, drewniany w ciemnych odcieniach brązu.
- Dasz rade wstać? - Zapytał przejęty blondyn
- Tak, nic mi nie jest - Odparła i wstała dosyć chwiejnym ruchem. Cała trójka udała się do środka. Clary stanęła jedną nogą na teren zabudowania. Drewno zaskrzypiało i wydobyło dźwięk starych mebli.
- Maryse? - Wydobyło się echo z drugiego pokoju. Zaraz wyłonił się z niego wysoki mężczyzna. Dobrze zbudowany, z zarostem. Robert Lightwood
- Ojcze! - Rzucił Alec i podszedł do ojca. Uścisną go mocno i po męsku. Gdy Clary i Jace stali w przejściu, przez korytarz wydobył się straszny krzyk. Clary wszędzie by go poznała
- Jonathan? Jonathan! - Krzyknęła przerażona Clary i łapiąc suknie w ręce, pobiegła za krzykiem brata.
- Idź pomóc... Jonathan jest w ciężkim stanie - Powiedział ojciec do syna i wypuścił z ramion. Ten kiwnął głową i pobiegł za rudowłosą
- Dobrze, że jesteście cali - Podszedł do niego Jace - Robert, co się tam działo? - Spytał. Mężczyzna westchnął i usiadł na ławce, która stała pod ścianą. Jace stanął przed nim przodem i skrzyżował ręce.
- Wybuchła panika - Oznajmił - Clave zostało odcięte od miasta. Klaus uwięził ich w lochach w sali anioła - Rzekł
- A co z Morgensternami? Valentine i Jocelyn? Żyją? - Zapytał blondyn
- Mam nadzieje... Żyli, gdy ostatnio ich widziałem - Powiedział przejęty.
- Mogłem przechytrzyć Klausa wcześniej - Warknął na siebie blondyn
- Nic nie mogliśmy zrobić - Stwierdził Lightwood - Klaus wszystko sobie dokładnie zaplanował - Oznajmił - Jedyne co mu się nie udało to zawładnąć Clarissą - Rzekł - Musimy ją bronić za wszelką cenę, bo inaczej stracimy kolejnego z rodu Morgensternów.
Clary pobiegła za odgłosami. Odnalazła brata w jednym z pokojów. Leżał na dużym drewnianym stole, zalany potem i krwią. Magnus stoi nad nim, zmęczony i opadnięty. Z jego rąk wyłania się błękitne światło, nad ciałem białowłosego. Clary przez ułamek sekundy, dostała przypomnienia, że dokładnie ten sam obraz zobaczyła w wizji, w momencie, gdy dotknęła ściany w instytucie.
Clary podeszła szybko do brata i złapał do mocno za rękę
- Magnus co się dzieje?! - Krzyknęła próbują przekrzyczeć wrzaski brata
- Nie wiem czy uda mi się zatamować rane! - Powiedział - Użyj Runy! - Krzyknął. Clary nerwowo wyjęła z rękawa stele i wyryła parę Iratze na ramionach i brzuchu brata. Białowłosy ucichł trochę lecz rana nadal wyglądała paskudnie. W tym momencie do pokoju wbiegł Alec. Widząc jak czarownik z wymęczenia, opada z sił podbiegł do niego i podtrzymał, trzymając go wciąż na nogach
- Alexander - Szepnął Magnus, uśmiechając się do niego lekko - Przybywasz zawsze w odpowiednim momencie - Dodał. Wtedy czarownik skupił się bardziej i zamknął oczy. W którymś momencie światło z jego oczu znikło a Magnus opadł ze zmęczenia opierając się o Alec'a. Brat Clarissy ucichł i lekko uchylał oczy
- Clary - Szepnął - Wybacz siostro - Dodał.
- Ciii... - Szepnęła i dotknęła jego mokrego policzka - Nie zawiodłeś mnie braciszku - Dodał. - Odpocznij teraz...
Dziewczyna siedziała przy bracie przez cały czas. W momencie kiedy zasnął, jego oddech się uspokoił a twarz nie wyglądała już tak trupio blado.
- Jak się czuje? - Szepnął blondyn wchodząc do pokoju
- Lepiej - Stwierdziła rudowłosa patrząc na śpiącą twarz brata - Rana wciąż jest jednak głęboka i potrzebuje dalszego leczenia - Dodała. Jace westchnął cicho i podszedł bliżej dziewczyny
- Wyjdzie z tego. A jak Magnus nie da rady to cisi bracia nam pomogą - Oznajmił
- Dlaczego Klaus nam to robi? - Powiedziała szlochając - Dostał już tego czego chciał. Ma władzę, Idrys...
- Nie odniósł zwycięstwa w całości - Stwierdził blondyn
- Co to znaczy?... Jace? - Zapytała przestraszona Clary
- Klaus chce Ciebie - Powiedział szybko - Potrzebuje Ciebie do osiągnięcia sukcesu. Do zawładnięcia naszym światem - Oznajmił.
- Chce moich zdolności. Wie o nich - Stwierdził - Jace co my zrobimy? - Zapytała
- Nie pozwolimy na to - Rzekł
Alec poprowadził czarownika do następnego pokoju by mógł trochę odpocząć.
- To co zrobiłeś dla Jonathana było bardzo szczodre - Odezwał się Alec nalewając do miedzianej szklanki wodę z dzbanka
- Wyczuwam zazdrość w twoim głosie - Stwierdził czarownik
- Nie! - Powiedział raptownie czarnowłosy - Nie, skądże - Odparł - Uważam tylko, że bardzo odważnie z twojej strony. Zużyłeś dużo siły i mocy. Clary zapewne będzie Ci wdzięczna - Stwierdził młody Lightwood podając Magnusowi szklankę
- Mam sentyment do Morgensternów tak samo jak do twojej rodziny - Oznajmił Magnus
- Kiedyś nie przepadałeś za nephilim. Obracasz się między nimi od kąt ...
- Od kąt byliśmy razem? - Dokończył za niego czarownik - Alexandrze... Tyle czasu minęło od kąt mogliśmy porozmawiać... wyjaśnić sobie niektóre kwestie
- To nie czas ani miejsce - Powiedział dosyć ponuro Alec - Rad bym z tobą porozmawiać, lecz... Mój ojciec... Dopóki jesteśmy pod tym samym dachem nie mogę sobie na to pozwolić - Stwierdził czarnowłosy
- Twój ojciec by zrozumiał. Jeśli tylko byś mu powiedział...
- Magnus! Proszę Cię - Przerwał mu Lightwood - Nie czuje się komfortowo by kwestionować z tobą cokolwiek, jeśli nadal masz przede mną tajemnice
- Alec... Żadna tajemnica nie pozwoli nas rozdzielić
- Magnusie... Jak powiedziałem, nie mogę i nie mam ochoty teraz z tobą rozmawiać - Powiedział dosyć wściekły
- Mówisz, że nie chcesz... Lecz twój łamiący się głos mówi co innego - Rzekł czarownik wstając do łowcy - Widzę jak cały drżysz, gdy jesteś blisko mnie - Powiedział zbliżając się jeszcze bliżej - Co to według Ciebie oznacza? - Zapytał
- Obiecałem komuś, że dam Ci drugą szanse - Odezwał się Alec - Nie mogę jednak zapomnieć Venecji - Stwierdził
- Alec... - Westchnął Magnus najwidoczniej znudzony już tym tematem
- Nie mój drogi... - Warknął lekko na niego - Obchodziliśmy tam naszą rocznice. Chciałeś by było wyjątkowo i magicznie. I tak to czułem. Ale widok Ciebie z tą wampirzycą... - Przerwał czarnowłosy gryząc się w język by nie rozpocząć z tego kłótni - Najwidoczniej nie da się zmienić przeszłości - Stwierdził ponuro i wyszedł szybkim tempem z pokoju.
Clary razem z Jace'em wyszli na zewnątrz. Gwiazdy pokrywało niebo a duży księżyc oświetlał polane. Gdy spędzili tu cały dzień, ze względu na Jonathana, Alec rozmawiał z ojcem opowiadając mu o wszystkim o czym powinien wiedzieć.
- Powinnam Ci o czymś powiedzieć - Odezwała się Clary, gdy Jace zdjął swój płaszcz i rozłożył na trawie by Clary mogła sobie na nim usiąść.
- Isabelle i tak mnie zabije za zniszczenie sukni - Stwierdziła rudowłosa, oglądając koniec sukni, który cały był w błocie
- Nie spodziewam się łagodnej kary - Zażartował i usiadł blisko niej - Co takiego chcesz mi powiedzieć? - Zapytał zaciekawiony
- Mając wizje, gdy dotknęłam ściany w instytucie, ukazał mi się Magnus. I Jonathan... Scena w momencie, kiedy weszłam do pokoju i zobaczyłam brata. To tak jak bym przeżyła to drugi raz
- Magnus mógł spowodować, byś zobaczyła co się dzieje - Stwierdziła Jace lekko rzucając ramieniem
- Nie chce panikować ale miałam straszny sen ostatnio. Wtedy kiedy przyszedłeś by mnie wybudzić, śniłam o tobie - Oznajmiła
- O czym mogłaś niby śnić? - Prychnął chłopak - Chyba nie śniłaś, że goniły mnie kaczki? - Powiedział zaniepokojony. Clary spojrzała na niego dziwacznie i uniosła jedną brew.
- Myślałem, że was zgubiłem - Powiedział i szybko objął dziewczynę. Był tak wysoki, że dziewczyna mogła dokładnie poczuć bicie jego serca.
- Um... Czy ja o czymś nie wiem? - Zdziwił się Alec, unosząc jedną brew.
- Nie zaprzątaj sobie tym głowy bracie - Rzekł Jace z uśmiechem. Odsunął się od ukochanej by rozejrzeć się.
- Gdzie my jesteśmy? - Jace powtórzył to samo pytanie które zadała Clary
- Sama nie wiem. To jakieś pustkowie - Stwierdziła - W ogóle jak się tu dostałeś? Nie wiedziałeś gdzie chcemy się przenieść - Zdziwiła się.
- W ten sam sposób w jaki dostałaś się do Instytutu - Powiedział z uśmiechem - Pomyślałem o kimś. O kimś szczególnym - Rzekł, a policzki rudowłosej momentalnie zrobiły się czerwone.
- Chciałbym przypomnieć, że twój Parabatai stoi tuż koło Ciebie. Wydaje mi się, że jesteśmy w jakiś sposób powiązani - Powiedział zazdrosny niebieskooki. Jace jedynie przesłał mu szeroki uśmiech i rzucił brwiami.
- Dziwne... Czuje czyjąś obecność. Jak by ktoś nas obserwował - Powiedziała Clary, oddalając się od nich na parę metrów
- Czyli nie bez powodu się tu znaleźliśmy - Oznajmił Alec.
- Clary stój! - Krzyknął nagle Jace, lecz dziewczyna zdążyła zrobić już kolejny krok. Wyrzuciło ją na jakieś 10m. Niewidzialna blokada, z niewyobrażalną siłą powstrzymała przybyszy. Jace rzucił się na kolana koło nieprzytomnej rudowłosej.
- Zbudź się, Clary! - Warknął blondyn wyciągaj nerwowo stele z kieszeni. Wypalił jej Iratze na odkrytym dekolcie. Alec dobiegł do nich i stanął po drugiej stronie, przy Clary. Dziewczyna nagle wybudziła się, wciągając głęboko powietrze i unosząc się do pozycji siedzącej. Rudowłosa krztusząc się nachyliła się, tak, że Jace położył swoją dłoń na plecach młodej Morgenstern i delikatnie pogładził ją po nich.
- Już dobrze... Oddychaj - Szepnął
- Co to było? - Wykrztusiła rudowłosa
- Najwyraźniej Magnus założył ścianę obronną - Odezwał się Alec
- Czego się spodziewał? Stada Abbadonów?! - Uniósł się blondyn.
- Patrzcie - Szepnęła Clary i uniosła dłoń by wskazać palcem. Niewidzialna ściana zaświeciła się na całą swoją objętość i opadła jak kryształy. Pod ukrycie znajdował się dom. Nie za duży, drewniany w ciemnych odcieniach brązu.
- Dasz rade wstać? - Zapytał przejęty blondyn
- Tak, nic mi nie jest - Odparła i wstała dosyć chwiejnym ruchem. Cała trójka udała się do środka. Clary stanęła jedną nogą na teren zabudowania. Drewno zaskrzypiało i wydobyło dźwięk starych mebli.
- Maryse? - Wydobyło się echo z drugiego pokoju. Zaraz wyłonił się z niego wysoki mężczyzna. Dobrze zbudowany, z zarostem. Robert Lightwood
- Ojcze! - Rzucił Alec i podszedł do ojca. Uścisną go mocno i po męsku. Gdy Clary i Jace stali w przejściu, przez korytarz wydobył się straszny krzyk. Clary wszędzie by go poznała
- Jonathan? Jonathan! - Krzyknęła przerażona Clary i łapiąc suknie w ręce, pobiegła za krzykiem brata.
- Idź pomóc... Jonathan jest w ciężkim stanie - Powiedział ojciec do syna i wypuścił z ramion. Ten kiwnął głową i pobiegł za rudowłosą
- Dobrze, że jesteście cali - Podszedł do niego Jace - Robert, co się tam działo? - Spytał. Mężczyzna westchnął i usiadł na ławce, która stała pod ścianą. Jace stanął przed nim przodem i skrzyżował ręce.
- Wybuchła panika - Oznajmił - Clave zostało odcięte od miasta. Klaus uwięził ich w lochach w sali anioła - Rzekł
- A co z Morgensternami? Valentine i Jocelyn? Żyją? - Zapytał blondyn
- Mam nadzieje... Żyli, gdy ostatnio ich widziałem - Powiedział przejęty.
- Mogłem przechytrzyć Klausa wcześniej - Warknął na siebie blondyn
- Nic nie mogliśmy zrobić - Stwierdził Lightwood - Klaus wszystko sobie dokładnie zaplanował - Oznajmił - Jedyne co mu się nie udało to zawładnąć Clarissą - Rzekł - Musimy ją bronić za wszelką cenę, bo inaczej stracimy kolejnego z rodu Morgensternów.
Clary pobiegła za odgłosami. Odnalazła brata w jednym z pokojów. Leżał na dużym drewnianym stole, zalany potem i krwią. Magnus stoi nad nim, zmęczony i opadnięty. Z jego rąk wyłania się błękitne światło, nad ciałem białowłosego. Clary przez ułamek sekundy, dostała przypomnienia, że dokładnie ten sam obraz zobaczyła w wizji, w momencie, gdy dotknęła ściany w instytucie.
Clary podeszła szybko do brata i złapał do mocno za rękę
- Magnus co się dzieje?! - Krzyknęła próbują przekrzyczeć wrzaski brata
- Nie wiem czy uda mi się zatamować rane! - Powiedział - Użyj Runy! - Krzyknął. Clary nerwowo wyjęła z rękawa stele i wyryła parę Iratze na ramionach i brzuchu brata. Białowłosy ucichł trochę lecz rana nadal wyglądała paskudnie. W tym momencie do pokoju wbiegł Alec. Widząc jak czarownik z wymęczenia, opada z sił podbiegł do niego i podtrzymał, trzymając go wciąż na nogach
- Alexander - Szepnął Magnus, uśmiechając się do niego lekko - Przybywasz zawsze w odpowiednim momencie - Dodał. Wtedy czarownik skupił się bardziej i zamknął oczy. W którymś momencie światło z jego oczu znikło a Magnus opadł ze zmęczenia opierając się o Alec'a. Brat Clarissy ucichł i lekko uchylał oczy
- Clary - Szepnął - Wybacz siostro - Dodał.
- Ciii... - Szepnęła i dotknęła jego mokrego policzka - Nie zawiodłeś mnie braciszku - Dodał. - Odpocznij teraz...
Dziewczyna siedziała przy bracie przez cały czas. W momencie kiedy zasnął, jego oddech się uspokoił a twarz nie wyglądała już tak trupio blado.
- Jak się czuje? - Szepnął blondyn wchodząc do pokoju
- Lepiej - Stwierdziła rudowłosa patrząc na śpiącą twarz brata - Rana wciąż jest jednak głęboka i potrzebuje dalszego leczenia - Dodała. Jace westchnął cicho i podszedł bliżej dziewczyny
- Wyjdzie z tego. A jak Magnus nie da rady to cisi bracia nam pomogą - Oznajmił
- Dlaczego Klaus nam to robi? - Powiedziała szlochając - Dostał już tego czego chciał. Ma władzę, Idrys...
- Nie odniósł zwycięstwa w całości - Stwierdził blondyn
- Co to znaczy?... Jace? - Zapytała przestraszona Clary
- Klaus chce Ciebie - Powiedział szybko - Potrzebuje Ciebie do osiągnięcia sukcesu. Do zawładnięcia naszym światem - Oznajmił.
- Chce moich zdolności. Wie o nich - Stwierdził - Jace co my zrobimy? - Zapytała
- Nie pozwolimy na to - Rzekł
Alec poprowadził czarownika do następnego pokoju by mógł trochę odpocząć.
- To co zrobiłeś dla Jonathana było bardzo szczodre - Odezwał się Alec nalewając do miedzianej szklanki wodę z dzbanka
- Wyczuwam zazdrość w twoim głosie - Stwierdził czarownik
- Nie! - Powiedział raptownie czarnowłosy - Nie, skądże - Odparł - Uważam tylko, że bardzo odważnie z twojej strony. Zużyłeś dużo siły i mocy. Clary zapewne będzie Ci wdzięczna - Stwierdził młody Lightwood podając Magnusowi szklankę
- Mam sentyment do Morgensternów tak samo jak do twojej rodziny - Oznajmił Magnus
- Kiedyś nie przepadałeś za nephilim. Obracasz się między nimi od kąt ...
- Od kąt byliśmy razem? - Dokończył za niego czarownik - Alexandrze... Tyle czasu minęło od kąt mogliśmy porozmawiać... wyjaśnić sobie niektóre kwestie
- To nie czas ani miejsce - Powiedział dosyć ponuro Alec - Rad bym z tobą porozmawiać, lecz... Mój ojciec... Dopóki jesteśmy pod tym samym dachem nie mogę sobie na to pozwolić - Stwierdził czarnowłosy
- Twój ojciec by zrozumiał. Jeśli tylko byś mu powiedział...
- Magnus! Proszę Cię - Przerwał mu Lightwood - Nie czuje się komfortowo by kwestionować z tobą cokolwiek, jeśli nadal masz przede mną tajemnice
- Alec... Żadna tajemnica nie pozwoli nas rozdzielić
- Magnusie... Jak powiedziałem, nie mogę i nie mam ochoty teraz z tobą rozmawiać - Powiedział dosyć wściekły
- Mówisz, że nie chcesz... Lecz twój łamiący się głos mówi co innego - Rzekł czarownik wstając do łowcy - Widzę jak cały drżysz, gdy jesteś blisko mnie - Powiedział zbliżając się jeszcze bliżej - Co to według Ciebie oznacza? - Zapytał
- Obiecałem komuś, że dam Ci drugą szanse - Odezwał się Alec - Nie mogę jednak zapomnieć Venecji - Stwierdził
- Alec... - Westchnął Magnus najwidoczniej znudzony już tym tematem
- Nie mój drogi... - Warknął lekko na niego - Obchodziliśmy tam naszą rocznice. Chciałeś by było wyjątkowo i magicznie. I tak to czułem. Ale widok Ciebie z tą wampirzycą... - Przerwał czarnowłosy gryząc się w język by nie rozpocząć z tego kłótni - Najwidoczniej nie da się zmienić przeszłości - Stwierdził ponuro i wyszedł szybkim tempem z pokoju.
Clary razem z Jace'em wyszli na zewnątrz. Gwiazdy pokrywało niebo a duży księżyc oświetlał polane. Gdy spędzili tu cały dzień, ze względu na Jonathana, Alec rozmawiał z ojcem opowiadając mu o wszystkim o czym powinien wiedzieć.
- Powinnam Ci o czymś powiedzieć - Odezwała się Clary, gdy Jace zdjął swój płaszcz i rozłożył na trawie by Clary mogła sobie na nim usiąść.
- Isabelle i tak mnie zabije za zniszczenie sukni - Stwierdziła rudowłosa, oglądając koniec sukni, który cały był w błocie
- Nie spodziewam się łagodnej kary - Zażartował i usiadł blisko niej - Co takiego chcesz mi powiedzieć? - Zapytał zaciekawiony
- Mając wizje, gdy dotknęłam ściany w instytucie, ukazał mi się Magnus. I Jonathan... Scena w momencie, kiedy weszłam do pokoju i zobaczyłam brata. To tak jak bym przeżyła to drugi raz
- Magnus mógł spowodować, byś zobaczyła co się dzieje - Stwierdziła Jace lekko rzucając ramieniem
- Nie chce panikować ale miałam straszny sen ostatnio. Wtedy kiedy przyszedłeś by mnie wybudzić, śniłam o tobie - Oznajmiła
- O czym mogłaś niby śnić? - Prychnął chłopak - Chyba nie śniłaś, że goniły mnie kaczki? - Powiedział zaniepokojony. Clary spojrzała na niego dziwacznie i uniosła jedną brew.
- Tak, kaczki mnie przerażają. Wierze, że ty też masz jakieś lęki - Przyznał się. Clary zaśmiała się pod nosem a następnie oparła głowę o ramie blondyna.
- Boje się mnóstwa rzeczy - Przyznała - Najbardziej boje się, że kogoś stracę. Rodzinę, przyjaciół... Ciebie - Rzekła
- Nie musisz się niczego obawiać. Nie dojdzie do wojny - Powiedział - I zapewniam Cię, że nikt z twoich bliskich nie ucierpi
- W tym rzecz Jace - Odparła - Śniliście mi się. Ty. Isabelle. Alec. Moi rodzice, Jonathan. Wszyscy... Ostatkiem sił chciałeś złączyć nasze dłonie. Nasze miasto toczyło bitwę. Łowcy leżeli martwi na ziemi naszego domu. Klaus wygrał, a ja żyłam... Nigdy nie spodziewałam się , że może do tego dojść
- Clary... - Westchnął blondyn, odsuwając się od dziewczyny by na nią spojrzeć
- A wiesz czemu krzyczałam? - Zapytała - Ponieważ Cię kocham. A nie mogłam Cię ocalić - Powiedziała szlochając. Jace spojrzał na nią ze współczuciem i ujął jej policzek - Tyle bólu, tyle cierpienia... Krew przelana przeze mnie - Oznajmiła
- Posłuchaj mnie! - Powiedział impulsywnie i objął twarz dziewczyny - Nie pozwolę by cokolwiek Ci się stało, ani naszym bliskim! Stałaś się moim światem Clary i prędzej zginę niż pozwolę mu Cię zabrać.
- Boje się mnóstwa rzeczy - Przyznała - Najbardziej boje się, że kogoś stracę. Rodzinę, przyjaciół... Ciebie - Rzekła
- Nie musisz się niczego obawiać. Nie dojdzie do wojny - Powiedział - I zapewniam Cię, że nikt z twoich bliskich nie ucierpi
- W tym rzecz Jace - Odparła - Śniliście mi się. Ty. Isabelle. Alec. Moi rodzice, Jonathan. Wszyscy... Ostatkiem sił chciałeś złączyć nasze dłonie. Nasze miasto toczyło bitwę. Łowcy leżeli martwi na ziemi naszego domu. Klaus wygrał, a ja żyłam... Nigdy nie spodziewałam się , że może do tego dojść
- Clary... - Westchnął blondyn, odsuwając się od dziewczyny by na nią spojrzeć
- A wiesz czemu krzyczałam? - Zapytała - Ponieważ Cię kocham. A nie mogłam Cię ocalić - Powiedziała szlochając. Jace spojrzał na nią ze współczuciem i ujął jej policzek - Tyle bólu, tyle cierpienia... Krew przelana przeze mnie - Oznajmiła
- Posłuchaj mnie! - Powiedział impulsywnie i objął twarz dziewczyny - Nie pozwolę by cokolwiek Ci się stało, ani naszym bliskim! Stałaś się moim światem Clary i prędzej zginę niż pozwolę mu Cię zabrać.
Cudo w końcu się do czekałam❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńCzekam na next i życzę weny :)
Ojej! Sorry, że tak długo nie wstawiałam :/ teraz się postaram napisać wiecej bo mam dłuższą majówke ;) :*
UsuńJest wreszcie dodałaś nexta. Mam nadzieję że dodasz szybko kolejny post
OdpowiedzUsuńBiore się właśnie za pisanie kolejnego! :D Może uda mi się dodać 2 rozdziały przez tą dłuższą majówkę ;)
UsuńTak dodaj nexta.
UsuńRazjelu, Razjelu, Razjelu! Malec <3
OdpowiedzUsuń