środa, 6 stycznia 2016

Rozdział 8


*****

Zakłada strój bojowy i wkłada sobie do buta parę sztyletów, za plecy miecz seraficki i swoją stele. Jace zrobił to samo, lecz wziął dwa serafickie miecze i założył je sobie na plecach na krzyż. Potem obaj udali się po konie, Jonathan jechał tam gdzie Jace go poprowadził. Wyjechali na polane, gdzie Clary chętnie przesiaduje. Jace rozglądał się, lecz nie widział lasu o którym mówił Magnus. Nagle Jace usłyszał odległe rżenia konia


- Słyszałeś? - zapytał przyjaciela. Jace ruszył za dźwiękiem konia... Ukazał im się wreszcie oczekiwany las. Na początku niego było można dostrzec, kremowego rumaka dziewczyny. Jonathan zeskoczył z siodła i podbiegł do konia, który ryczał i był nerwowy


- Quiete... Quid accidit? ( Spokojnie... Co się stało? ) - Szepnął do konia. Zwierze zrobiło kilka kroków w stronę lasu namawiając ich by tam weszli.


- Dalej pójdziemy pieszo - Oznajmił blondyn zeskakując ze swojego konia. Wyjęli swoje kamienie , które rozjaśniły im drogę błękitnym światłem a do tego wyjęli sztylety by być w gotowości. Nie wiedzą czego się spodziewać i w jakim stanie odnajdą dziewczynę.


Szli bardzo ostrożnie lecz z przyspieszonym krokiem. Nie bali się, lecz w każdej chwili mogło coś wyskoczyć zza ciemnych drzew


- Clary! - Zawołał siostrę Jonathan. Jace zrobił sobie runę lepszego widzenia na ramieniu by lepiej widzieć w ciemności. Obaj byli skupieni i tak samo przygotowani na wszystko co może się za chwile wydarzyć


- Clary! - Brat ponownie krzyknął imię siostry. Głucho... Było tak cicho, że Jace mógł wsłuchać się w odgłos starych korzeni drzewa albo chociaż by w skrzeczące kruki latające nad mrocznym lasem.


- Może już jej tu nie ma - Odezwał się Jace


- Nie zostawiła by Asfaloth'a - Stwierdził brat rudowłosej - Czuje, że jesteśmy już blisko. Bądź w gotowości - Szepnął do przyjaciela. Ponownie unieśli kamienie razem ze sztyletem i przyspieszyli kroku trzymając się razem. W pewnym momencie, Jonathan kucnął przed czymś co przykuło jego uwagę. Okazało się, że to stela dziewczyny


- To jej stela - Oznajmił lekko przerażony białowłosy. Był co raz bardziej zaniepokojony faktem, że nie mogą ją znaleźć. Nie wie czego się spodziewać z tego faktu, nigdy nie był w tym miejscu, nawet nie wiedział, że istnieje.


- Czujesz? To odór demona - Odezwał się Jace


- Magnus przywrócił moc demonicznej wieży - Przypomniał Jonathan


- Najwidoczniej, to miejsce jej nie obejmuje - Odparł Jace. Blondyn już zaczął widzieć cienie pomiędzy drzewami dzięki runie widzenia. Był gotowy by walczyć, lecz nadal nie wiedzą gdzie jest Clary.


- Zobacz! - rzucił Jace po chwili. W oddali zobaczył biały materiał i wiedział, że jest to dziewczyna w śnieżnobiałej sukni


- Clary! - Zawołał jeszcze raz ją brat i pobiegł do niej


- Nie Jonathan! To pułapka! - Krzyknął blondyn, gdy nagle na chłopaka rzuciła się obślizgła, ciemna postać. Jace jednak szybko podbiegł do przyjaciela, wolną ręką wyciągając serafickie ostrze z pleców i wbił je w stwora. Ten wydobył z siebie odrażający krzyk a następnie rozpadł się w pył. Podał przyjacielowi pomocną dłoń i od razu stanęli do siebie plecami. Jonathan wyciągnął seraficki miecz i był gotów.


- Jest ich więcej - Rzucił Jonathan, gdy z mroku stopniowo zaczęły wychodzić demony


- Więcej zabawy dla nas - Zażartował Jace. Chłopak za nim spojrzał sarkastycznie na niego a potem rzucił oczami. Demony zaczęły licznie rzucać się do walki. Dwóch świetnych nocnych łowców nie mieli zbytnio problemów w tej walce, lecz demonów nie ubywało a wręcz przeciwnie. W nieskończoność wyskakiwali z mroku...


- Jace! Poradzę sobie, biegnij do Clary! - Krzyknął Jonathan


- Oszalałeś, Nie ruszam się stąd! - Wrzasnął wykonując zręczny ruch przy czym uśmierca kolejnego demona.


W pewny jednak momencie, wszystkie demony się wycofały i znikły. Chłopcy zdziwili się i odwrócili do siebie.


- Dlaczego się wycofały? - Rzucił Jace. Jonathan rzucił ramionami i za chwile wzrokiem wrócił do siostry. 
Obaj pobiegli do niej.
Clary boso szła po pomoście wypełnionym starymi gwoździami. Jakaś siła kazała jej iść przed siebie nie zwracając uwagę na nic innego


- Clary! - Ktoś krzyknął. Usłyszała to przez szum w uszach lecz szła dalej. Wtedy pomost się skończył i dziewczyna wpadła do wody. Jace nie zastanawiając się, rzucił miecz na ziemie i wskoczył do wody za nią. Zanurkował głęboko i w ciemnej wodzie dostrzegł w stronę dna rudowłosą. Jej ciało swobodnie opadało a jej biała suknia delikatnie falowała. 
Blondyn dopłynął do niej i złapał ją, obejmując pod plecy.


Jonathan kucnął przy krawędzi pomostu oczekując, że zaraz oboje się wynurzą. Nagle Jace wynurzył się nabierając powietrze, obejmował nieprzytomną rudowłosą i szybko podał ją jej bratu. Wyciągnął ją na pomost a następnie podał pomocną dłoń blondynowi. Jego strój bojowy był cały mokry a zarazem zrobił się cięższy. Pojedyncze kłębki włosów opadły na jego czoło. Przeczesał je szybko do tyłu i za chwile kucnął z drugiej stronie przy dziewczynie.


- Ugryzienie demona - Odezwał się Jace, oglądając jej zadrapaną szyje. Oboje nagle zareagowali, gdy Clary się ocknęła wypluwając wodę z ust. Nachyliła się by się nie zakrztusić a potem mocno się skrzywiła z bólu, łapiąc się za szyje.


- On mi to kazał zrobić - Powiedziała jeszcze w transie do Jonathana


- Kto? Kim jest on? - Wypytywał ją


- Mieszaniec - Szepnęła a potem zemdlała, podczas gdy Jace rysował jej iratze na ramieniu.


Chłopcy jak najszybciej wrócili z nieprzytomną dziewczyną na rękach. Już w drzwiach stał nieoczekiwanie Valentine, Jocelyn i Magnus


- Co się stało? - Spytała zszokowana i zmartwiona matka


- Jest w transie. Zemdlała po iratze - Oznajmił Jace podchodząc do nich z rudowłosą na rękach


- Zrób coś Magnusie - Powiedział do czarodzieja błagalnym głosem Valentine


- Zanieś ją do pokoju, zaraz tam przyjdę - Oznajmił mówiąc do Jace'a. Ten kiwnął głową i poszedł zanieść Clary do łóżka.


- Opowiedz co się stało - Valentine zwrócił się do syna


- Znaleźliśmy ją w tym lesie o którym mówiłeś - Powiedział zwracając się do Bane'a - Nie wspominałeś jednak, że las nie obejmuje demonicznej wieży. Demony zaczęły się wyłaniać znikąd jak mrówki. W pewnym momencie się nagle wycofały...


- Wycofały? - Wtrąciła Jocelyn


- Clary była na pomoście i bez opamiętania szła prosto do jeziora. Na szczęście, Jace zareagował i ją wyciągnąć. Coś bredziła o jakimś mieszańcu, mówiła była opętana


- Powtórz to - Rzucił Magnus z poważnym wyrazem twarzy


- O mieszańcu? Wciąż powtarzała, że mieszaniec kazał jej to zrobić... Cokolwiek to jest, zamieszało jej w głowie - Oznajmił.


- Pójdę do niej! Nie wolno wam tam wchodzić dopóki wam nie pozwole! Rozumiecie? - Powiedział zbyt poważnie. Valentine wierzył czarownikowi i kiwnął głową.


- Valentine boje się o nią - Wyszlochała Jocelyn tuląc się do męża


- Pilnuj jej - Rozkazał synowi wiec ten pobiegł na górę asekurując jej pokój


- Może powinniśmy przełożyć ceremonie? - Pomyślała Jocelyn uchodząc kilka kroków


- Jocelyn nie możemy... Niklaus jest wpatrzony w Clarisse jak w obrazek, nie zgodzi się nawet na jeszcze jeden dzień czekania - Oznajmił Valentine dotrzymując jej kroku


- Mam złe przeczucia - Stwierdziła niepokojąco - Clarissa mówiła mi o swoich obawach przed małżeństwem. Może to nie był dobry pomysł by ją na to narażać?


- Sama się w to zaangażowała. Do niczego jej nie zmuszałem. Lecz jest już za późno - 
Stwierdził obejmując twarz żony
- Wystarczy nam tylko się z tym pogodzić - Szepcze i muska delikatnie usta ukochanej. Ta przyjmuje pocałunek co poprawa jej lekko samopoczucie.



- Śmierć, wojna, krew... Dużo krwi - Mówiła szybkim tempem Clarissa po przebudzeniu się. Magnus wciąż stał nad nią i osłabiał gorączkę, która nagle się nasiliła. Jace siedział na brzegu łóżka i co chwile przecierał jej mokre i rozpalone czoło


- Magnus! - Warknął dosyć impulsywnie i niecierpliwie z powodu braku efektów


- Już kończę - Rzucił by go uspokoić. Nagle dziewczyna ucichła i nabrał stopniowo kolorów. Z bladej jak trup skóry wróciła do swojej naturalnej perłowej cery. Magnus wyjął z płaszcza dwie fiolki i wlał ich zawartość do jej kieliszka z wodą


- Co to jest? - Syknął łapiąc go za nadgarstek, gdy chciał jej to podać


- Poczuje się po tym lepiej - Oznajmił, jednak Jace zrobił się ostatnio podejrzliwy i spojrzał na czarownika srogo.


- Wyzdrowieje - zapewnij go. Puścił jego zaczerwieniony już nadgarstek i pozwolił mu działać. Clary lekko uniosła się na łokciach i ufnie napiła się z kielicha. Upiła dużego łyka i od razu po tym opadła bez silnie na poduszkę


- Clarisso? Słyszysz mnie? - Magnus odezwał się do niej


- Gdzie jestem? - wyszeptała próbując podnieść się ponownie


- Jesteś w pałacu, już bezpieczna - Wtrącił szybko Jace. Dziewczyna spojrzała na niego. Zapatrzyła się na niego jak w pierwszym momencie kiedy go poznała.


- Jace... - wyszeptała tak cicho, że ledwo usłyszeli.
 Uniosła swoją drżącą dłoń, która spoczęła na jego policzku


- To byłeś ty - Wyszeptała wpatrując się w jego szczupłą a zarazem zakłopotaną twarz


- Ocaliłeś mnie przed mrokiem - Powiedziała z uśmiechem


- Um... Tonełaś. Ja tylko Cię wyciągnąłem z jeziora - Przypomniał - Pamiętasz?


- Pamiętam tylko ciemność, mrok i szepty w mojej głowie, mówiące mi te straszne przepowiednie. Potem ujrzałam światło i usłyszałam twój głos


- Jakie przepowiednie? - Wtrącił w powagą Magnus. Zapomniała zupełnie o obecności czarownika i ze wstydem schowała dłoń pod kołdre


- Wizje wojny, zmarłych nephilim wokół mnie. Ludzie opłakują swoją rodzinę, Alicante w płomieniach. Wszystko wydawało się takie realne... - Rzekła łapiąc się za głowę


- To był tylko zły sen Clarisso. Niczym nie musisz się martwić - Stwierdził, choć wyłącznie Jace wyczuł w jego słowach wyłącznie błahe pocieszenie.


- Wypoczywaj, wszystko powinno niebawem wrócić do normy - Oznajmił kierując się do wyjścia razem z Jace'em


- Magnusie... Pozwól jeszcze na cztery oczy - Zatrzymała się. Oboje spojrzeli na blondyna. Ten niechętnie ale jednak wyszedł.


- Sądzę, że powinnam przenieść datę ślubu - Stwierdziła a zarazem przyznała mu również racje.


- Skąd ta zmiana? - Zapytał odwracając się do niej zakładając ręce za plecy


- Coś mi mówi, że powinnam wierzyć w twoje słowa ostatnim razem gdy rozmawialiśmy - Rzekła wstając i zakładając szybko szlafrok na przemoczoną białą suknie


- Wierze, że ostrzegasz mnie w dobrych intencjach - Powiedziała


- Zwlekanie ze ślubem Ci nic nie da - Odezwał się - nadal uważam, że powinnaś ogłosić Clave swoje odwołanie


- Wiesz, że zerwanie umowy o zaślubienie, odwoła także traktat o pokój - Twierdzi - Nie zwlekam ze ślubem z powodu tego co mi powiedziałeś...


- Czyli wciąż mi nie wierzysz - Wtrącił. Nie był zaskoczony czy urażony. Miał swoje racje i nie oczekuje, że dziewczyna tak szybko zrozumie.


- Lecz nadal chcesz poczekać ze ślubem...


- To co ostatnio się dzieje... Przerasta mnie - Stwierdziła podchodząc do okna - Demony, te wizje, las ... - Rzekła ciężko oddychając - Coś łączy te wszystkie wydarzenia z moimi zaręczynami. Nie wiem czy ktoś chce mojej śmierci czy to tylko wymysł w mojej głowie - Powiedziała oglądając przez okno służbę spacerującą po ogrodzie - Nie wiem co ukrywa Clave ale... - Przerwała i zwróciła się do czarownika - Magnusie powiedz mi, o Niklausie - Powróciłam ponownie do tego tematu - Za każdym razem jak wypowiadam jego imię widzę w twoich oczach strach i niepokój - Przyznała - Wiesz coś, lecz boisz się tego wypowiedzieć na głos - Powiedziała błagalnym głosem


- Zostawię Cię byś wypoczęła - Odezwał się kierując do wyjścia


- Magnus! - Wypowiedziała jego imię z wyższością i z lekką złością. Zatrzymał się i stanął do niej bokiem


- Żegnaj Clarisso - Szepnął i wyszedł. Wróciła oczami do okna. W środku była wściekła lecz tak naprawde nie wiedziała o co być zła na Magnusa. Nic nie wiedziała! I właśnie o taką złość jej chodzi...


Nagle pukanie do drzwi rozniosło się do pokoju


- Wejść - Rzuciła ponuro nie odrywając wzroku od okna


- Panienko... - Usłyszała cienki głos i chwilowo cisze. Młoda dziewczyna poczekała w lekkim ukłonie dopóki panienka się do niej nie odwróci


- Pani ojciec... - Powiedziała po chwili. Clary odwróciła się i w tym momencie, dziewczyna ze spuszczoną głową odchodzi kilka kroków by przepuścić Valentine'a wchodzącego swobodnie do pokoju


- Jak się czujesz? - Pyta podchodząc do niej


- Lepiej - Rzuca bezinteresownie


- Przyszykuj Clarissie świeżą suknie - Zwrócił się do służącej


- Ja wydaje rozkazy moim służącym - Powiedziała


- Nie uczyniłaś tego. W przemoczonej sukni wyglądasz jak ladacznica - Odgryzł się jej. Dziewczyna bardziej przykryła się szlafrokiem i poczuła się trochę urażona przez ojca


- Zostaw nas - Rzuciła Clary do służącej, przerywając jej rozkaz Valentine'a


- Jeśli Cię obrzydzam zawsze możesz wyjść


- Uważaj jak do mnie mówisz Clarisso - Warknął do niej ojciec robiąc krok bliżej jej


- Jeśli masz mi za złe ucieczkę to powiedz mi to w twarz, nie musisz mnie poniżać!


- Jakim byłbym ojcem, gdy bym nie był na Ciebie w tym momencie zły? - Stwierdził


- Dlaczego las nie był pod ochroną demonicznej wieży? Dlaczego pojawiły się demony?! - Uniosła się


- Clarisso, nikt nie wie... - Nie dokończył


- Mogłam zginąć! - krzyknęła, gdy nagle oczy zaczęły ją szczypać od napływających łez do oczu, których chciała uniknąć - Ludzie ryzykują dla mnie życie, a ty nic z tym nie robisz!


- Ludzie... czyli Jace - Stwierdził


- Człowiek któremu mogę ufać - Syknęła podchodząc bliżej ojca - Ty mu ufasz i mimo wszystko jest za dobrym nephilim by się tak błaho poświęcać.


- Mogę odesłać Lighwood'ów do Anglii, jeśli zechcesz - Zaproponował


- I zrobisz to - Powiedziała szybko. Valentine zniecierpliwiony i wściekły postanowił opuścić pokój córki


- Służka! - Zawołała. Do pokoju weszła ponownie młoda dziewczyna i Tatia


- Przyszykujcie dla mnie powóz i spakujcie na parę dni - Nakazała - Wyjeżdżam wieczorem, a wy razem ze mną


- Gdzie wyznaczyć cel podróży, pani? - Zapytała Tatia


- Jedziemy do Szwajcarii - Oznajmiła.

3 komentarze:

  1. Woooow tyle się dzieje!!! Rozdział BOSKI i dzięki Bogu, że Clary żyje, ale jak to wyjeżdża do Szwajcarii? Ucieka na te kilka dni??? HMMMM. Pisz next, pisz, bo umrę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Już kolejny ?? kocham !! :D
    Jonathan i Jace bohaterowie :33
    Coś czuję że ślubu nie będzie :))
    Szwajcaria :P zapowiada się ciekawie :x
    czekam na next ! weny xoxo
    -V

    OdpowiedzUsuń