Strony

niedziela, 10 kwietnia 2016

Rozdział 19

Grupa nocnych łowców doszła pod posiadłość wampirów, w której ostatnio doszło do incydentu, gdzie Jace został ranny. Isabelle, poprawiała Clary włosy, swobodnie rozpuszczając je z wysokiego koku, opadające na jej ramiona

- Rozpuszczając włosy, pokazujesz, że nie boisz się, że poczują twój zapach - Oznajmiła Izzy

- Nie boje się - Wtrąciła dziewczyna

- To tak na wszelki wypadek - Powiedziała troskliwie czarnowłosa. Clary posłała jej lekki i ciepły uśmiech. To było dziwne, na prawdę się nie bała. Może nie zdawała sobie sprawę, co ją tam czeka. Przed wyjściem z instytutu, rozmawiała jeszcze z Alec'em, który dał jej dużo wskazówek jak należy postępować z podziemnymi. Przy Alec'u czuła się jak przy jej prywatnym nauczycielu a on uważał Clary za swoją uczennicę, którą trzeba srogo traktować. Przekazał jej co powinna a co kategorycznie nie powinna mówić. Zakazał jej wspominać o sytuacji w Idrysie, o ucieczce Magnusa. Wierzy, że nie zdoła się złamać i pójdzie tam tylko w spawie Maxa.

- Dopilnuj, by Jace nie zrobił nic głupiego - Szepnęła rudowłosa do przyjaciółki. Izzy spojrzała na nią z nad zielonych oczu, i nic nie musiała mówić, by Clary nie zrozumiała tego jako niepewności z jej strony - Postaraj się o to, proszę - Dodała

- Zrobię co w mojej mocy - Powiedziała odważnie prostując się.

Dziewczyna ruszyła w stronę rozwalonych drzwi, przy których zatrzymała się. Spojrzała ukradkiem za siebie. Alec usiadł na wielkim kamieniu, obracając sztylet w ręku, Isabelle podeszła by stanąć przy boku brata. Jace za to patrzył na nią zimnym i kamiennym wyrazem twarzy, poprawiając swoje skórzane rękawice bez palców na dłoniach. Jace obserwował jak Clarissa znika w ciemności, wchodząc do środka.

W środku było chłodno i kompletna cisza. Jej oddech było słyszeć na cały korytarz, przez który przechodziło każde echo, nawet poruszających się szczurów, gdzieś w zakamarkach. Clary szła przed siebie i nie wiedziała jak powiadomić podziemnych o swojej obecności. Dziewczyna wyjęła zza pasa kamień, który oświetlił jej drogę niebieskim światłem, który podarował jej Jace, przed wyprawą. W powietrzu unosił się dziwny zapach, mieszanka krwi i starości jaką przeszywał ten budynek, doprowadzało wnętrze do ruiny.

- Wiem, że mnie obserwujecie! - Powiedziała głośno - Chce z wami porozmawiać o Maxie Lightwodzie! - Dodała, rozglądając się i wyciągając powoli sztylet. Przez cały hol przeszły ciche szmery. Clary już zdążyła poczuć ich obecność i ich oczy na sobie.

- Witaj Clarisso Morgenstern - Nagle przed nią pojawił się wampir odsłaniając swoje długie kły. Clary jednak wykonała sprawny wymach ręką i wpiła sztylet w ramie podziemnego, którego wyczuła obecność w ciągu sekundy

- Nie potrzebna agresja moja droga - Powiedział dosyć spokojnie wampir stojący przed nią

- Nie przyszłam tu po kłopoty. Chce przedyskutować naszą wspólną sprawę - Stwierdziła, prostując się i odważnym ruchem, chowając sztylet za tunikę.

- Proszę za mną - Rzekł i ruszył przed siebie. Clary podążyła za podziemnym, który doprowadził ją do co raz jaśniejszego miejsca. Schowała świecący kamień, kiedy doszli do salony, wypełnionymi świecami i grupą wampirów z kielichami, wypełniony zapewne krwią. Wszystkie zimne oczy spoczęły na właśnie na niej.



Od momentu, w którym Jace zgubił Clary wzrokiem chodził nerwowo wte i wewte

- Jace, uspokój się wreszcie - Powiedział kolejny raz Alec, do swojego parabatai

- To był zły pomysł. Nie powinniśmy jej pozwolić tam wchodzić - Warknął blondyn, będąc bardziej zły na siebie niż na rodzeństwo.

- Jak myślisz, jak sobie radzi? - Zapytała przejęta Izzy, czarnowłosego

- Jeśli będzie się kierować moimi wskazówkami, to powinno się obejść od nieprzyjemności - Stwierdził Alec

- Nie trzeba było ją w to mieszać - Wtrącił Jace

- Jace, wszystko będzie dobrze. Ma przewagę - Stwierdziła Izzy podchodząc do przybranego brata.

Minęło kolejne kilkanaście minut. Jace robił się co raz bardziej zniecierpliwiony i zaniepokojony

- Dosyć tego! Wchodzę - Rzucił blondyn

- Nie! Nie życzyła sobie tego - Krzyknęła czarnowłosa zatrzymując chłopaka

- Nie mam zamiaru mieć jej na sumieniu do końca swojego życia - Stwierdził, lecz dziewczyna nagle wyjęła sztylet zza pleców i rzuciła nim tuż koło ramienia blondyna.

- A ja Ciebie - Rzuciła. Nagle zza ciemnych zakamarków zaczęły wychodzić demony.

- To pułapka - Rzucił Alec dołączając do rodzeństwa.




- Co zrobiliście?! - Warknęła na nich dziewczyna, gdy usłyszała odgłosy walki na zewnątrz

- Naszym obowiązkiem jest zaoferować naszym gościom rozrywkę. Nie mogliśmy pozwolić, by się zanudzili

- Odwołajcie demony! - Rozkazała Clary

- Sądzisz, że my, proste wampiry mamy taką moc? - Stwierdził wampir, gdy reszta podziemnych wybuchła teatralnie śmiechem - Jest jednak sposób - Dodał.

- Twoim przyjaciołom nic się nie stanie, jeśli z własnej woli, bez użycia siły... pozwolisz się przenieść do Alicante. Ktoś ważny, oczekuje Cię niecierpliwie

- Jestem tu tylko w sprawie Maxa Lightwood'a. Wybaczcie, ale nie mam zamiaru oddać się w ręce temu mieszańcowi - Syknęła

- Nie pozostawiasz nam wyboru - Westchnął i podszedł do niej

- Pójdziesz z nami. Opuścisz przyjaciół i nie sprzeciwisz się woli Niklausa - Powiedział skupiając na niej swoje oczy

- Niestety... Wasze sztuczki na mnie nie działają - Odezwała się Clary

- Odmieniec! - Syknął wampir i dzięki swojej szybkości znalazł się przy swoich towarzyszach, którzy odkryli swoje szpony, gotowi do ataku

- A więc, powiecie gdzie Klaus ukrył jednego z Lightwood'ów, albo skosztujecie anielskiego ostrza - Powiedziała odważnie rudowłosa, wyjmując seraficki miecz.

- Nie chcielibyśmy Cię rozczarować, ale rad bym zauważyć, że jesteś sama. Nie dasz rady nam wszystkim - Powiedział wampir, który odzyskał odwagę

- Przestańcie! Klaus chcę ją żywą! - Odezwała się rudowłosa, która stała oddzielona od grupy

- Tylko mały kęs - Syknął podziemny i ruszył do Clary. Mimo, że wiedziała, co jej krew dla nich znaczy, nie chciała być ugryziona. Stanęła w gotowości, lecz za nim wampir, zdołał zagłębić kły w szyje dziewczyny, jego głowa, przeleciała przez cały salon i upadła tuż pod nogami jego przyjaciół

- Który następny? - U jej boku pojawił się Jace. Miała ochotę wydrzeć się na niego za wsze czasy, lecz banda wampirów ruszyła na nich.

Walka szła jej nawet dobrze. Lecz za nim skończyła z jednym wampirem, Jace zdołał zabić już kilku. Przed nią pojawiła się nagle rudowłosa

- Nie mam zamiaru Cię krzywdzić - Zatrzymała ją przed zrobieniem wymachu mieczem

- Kim jesteś? - Zapytała Clary

- Jestem Katerina. Katerina Swan - Oznajmiła - Posłuchaj zanim blondyn mnie zaatakuje - Powiedziała szybko - Nie jestem po stronie Niklausa. Raczej chcę się na nim zemścić. Więc powiem mu co tu dziś zaszło - Rzekła.


- Dlaczego mam Ci wierzyć? - Warknęła

- Zapytaj o mnie Magnusa Bane'a. Zna mnie. Opowie Ci o wszystkim - Powiedziała. Zareagowała, gdy Jace chciał do niej podbiec.

- Nie. Daj jej odejść - Powiedział Clary, nie odrywając oczu od wampirzycy. Podziemna tylko zerknęła na Clary a za chwile znikła dzięki swojej wampirzej szybkości.

Młoda Morgenstern powoli odwróciła się. W tym momencie, do pomieszczenia wbiegło rodzeństwo Lightwood, zziajane i zamazane trochę śluzem demonów. Nikt nie odezwał się ani słowem. Jace jednak podszedł odważnie do Clary i uścisnął ją mocno. Bał się o nią, a ujrzeć ją żywą, było dla niego czystą radością i odetchnięciem. Clary objęła go tak samo mocno. Nie wie co by się stało, gdy by się nie pojawił. Chociaż Jace wiedział, że więcej niż paskudne ugryzienia jej nie grozi, to musiał tam wejść. Inaczej... Nie był by sobą.









Rozległo się pukanie po pokoju. Jace odwrócił się... Zobaczył wchodzącą Clary. Niska, rudowłosa, w długiej koszuli nocnej wyglądała uroczo. Na twarzy była zmęczona i blada, jej oczy wilgotne i podkrążone, lecz Jace nie postrzegał tego za wadę.


- Nie mogłam zasnąć - Szepnęła. Po dzisiejszych wydarzeniach, nawet Jace nie miała zamiaru kłaść się bo wiedział, że nie zdoła dziś zasnąć.


- Clary... - Wyszeptał, westchnąwszy i stanął przodem do niej.


- Dlaczego? - Szepnęła - Dlaczego przyszedłeś?! - Warknęła i pchnęła go lekko


- Prosiłam Cię byś nie przychodził! Był jeden przeciwko kilkunastu! - Krzyknęła ponownie, gdy blondyn za wszelką cenę chciał ją uspokoić


- Dlaczego zrobiłeś coś tak głupiego?! Mogłeś zginąć! - Ponownie wrzasnęła, ale tym razem udało mu się ją unieruchomić.

- Ponieważ Cię kocham! - Wydusił nagle. Clary osłupiała. Umiała tylko wydusić z siebie ciche : co takiego? ... Ale nawet Jace jej nie usłyszał


- Ponieważ zdałem sobie sprawę, że nie umiał bym ze sobą żyć, gdyby coś Ci się dziś stało


- Ale... Co powie twoje rodzeństwo, i państwo Lightwood? - Rzuciła, lecz Jace przerwał jej i pocałował delikatnie


- Mój ojciec... Clave... - Rzuciła, lecz ponownie została przerwana, ponieważ usta chłopaka uniemożliwiały jej mówienie


- Nawet cały Idrys nie powstrzyma mnie od bycia z tobą - Powiedział. - Clary, czy ty...? - Szepnął


- Też Cię kocham Jace'e Herondale - powiedziała. Blondyn objął twarz dziewczyny i ponownie musnął jej wargi. Obrócił ją niepostrzeżenie, tak, że po chwili dziewczyna poczuła miękki materac. Ciało Jace'a zawisło nad nią. Niektóre części ich ciał stykały się ze sobą. Clary słyszała jak pierwszy raz, Jace'owi wali serce jak oszalałe.


Jace zagłębił swoje usta w namiętnym pocałunku, błąkając dłońmi po jej ciele, dotykając ją przez koszule nocną


- Jace... Ja um... Nie-nie mogę - Szepnęła łamiącym się głosem. Jace przerwał muskanie jej szyi. Spojrzał na nią i dotknął jej policzka


- Rozumiem - Szepnął - Poczekam, do momentu, gdy będziesz gotowa - Dodał i położył się obok niej i przyległ do jej ciała, bawiąc się końcówki jej loków


- Śpij dobrze aniele - Szepnął jej do ucha.




Promienie słoneczne zbudziły Jace'a pierwszego. Clary spała oparta głową na jego piersi, a rude włosy zakrywały jej całą twarz. Blondyn uśmiechnął się z obecności dziewczyny... że wreszcie może ją dotknąć, bez żadnych przeszkód.

Dziewczyna zaczęła wybudzać się, wiercąc się i mrucząc pod nosem.


- Dzień dobry... - Szepnął i ucałował jej głowę. Clary na początku uśmiechnęła się lecz szybko przypomniała sobie, że wciąż znajduje się w pokoju chłopaka.


- Służące już zapewne zauważyły, że nie spędziłaś nocy w swoim pokoju - Stwierdził zadowolony blondyn, uspokajając rudowłosą


- Zaczną się plotki - Rzuciła, lecz w tej chwili nie to było zbytnio dla niej ważne


- Nie przeszkadza mi to... - Powiedział z szarmanckim uśmiechem.


- Nie mówmy na razie nikomu - Powiedziała dziewczyna - Zbyt wiele się dzieje, by mieszać im w głowie naszymi sprawami - Stwierdziła opierając się na łokciach, by spojrzeć na niego dokładnie


- Boisz się, że nie zaakceptują tego? - Zapytał podchwytliwie


- Nie wiem, jak zareagowała by Maryse jak by się dowiedziała, gdzie spędziłam noc - Przyznała Clary


- Kocham Cię Clary - Oznajmił opuszkami palców dotykając jej policzka - Nikt nie stanie nam na drodze, dopóki będziemy razem - Stwierdził blondyn.


- Obiecujesz? - Zapytała zmartwiona


- Obiecuje - Powiedział.




Clary wróciła niepostrzeżenie do swojego pokoju. Jest wdzięczna Jace'owi, że mogła na chwile zapomnieć o swoich zmartwieniach i poczuć się kochana.

Wspominając ostatni wieczór, dziewczyna przebrała się w blado różową suknie na ramiączka. Włosy dokładnie rozczesała i zostawiła rozpuszczone. Udając się do jadalni, przeszła przez korytarz, na którym spotkała Izzy wychodzącą ze swojego pokoju. Wyglądała przepięknie w zieleni i wielkim kłosie , wzdłuż jej pleców


- Witamy bohaterkę - Odezwała się Isabelle.


- Co masz na myśli? - Zdziwiła się rudowłosa


- Elijah przybył o świcie z dobrymi wieściami - Rzekła


- Elijah tutaj? Dlaczego po mnie nie posłaliście? - Zapytała z pretensją


- Posłaliśmy - Poprawiła dziewczynę - Lecz, służące nie odnalazły Cię w twoim pokoju - Stwierdziła - Gdzie w takim razie byłaś? - Zapytała ciekawska z tajemniczym uśmiechem jak by coś podejrzewała


- Byłam na sali treningowej - Rzuciła Clary


- Proszę Cię... Wczoraj stanęłaś twarzą w twarz z kilkunastoma wampirami a ty miałaś jeszcze siłę trenować - Stwierdziła - Poznaje ten błysk w oku i rumieńce na polikach - Przyznała


- Jakie są te dobre wieści? - Zmieniła temat Clary


- Jedna z wampirzyc udała się do królowej Faerie z pewną wiadomością. Przysłała do nas Elijah'e z informacją o Maxie - Oznajmiła - Wiemy, gdzie jest! - Powiedziała podekscytowana


- Izzy to cudownie! - Przyznała Clary i przytuliła dziewczynę - Gdzie jest?!


- Klaus zamknął go w mieście kości - Oznajmiła - Nawet Cisi bracia nie zdawali sobie sprawę, że w ich lochach przebywa niewinne dziecko - Clary wiedziała, że za wszystkim stoi Klaus ale nie wiedziała, że jest aż taki bezduszny. Uwięzić dziecko w lochach? Przestraszone i zziebnięte...


- Trzeba po niego iść - Oznajmiła Clary


- Nasza matka i Alec już się tam udali. Ja miałam zostać i was poinformować - Oznajmiła.


- Coś mnie ominęło? - Clary usłyszała głos za sobą


- Jace! Udało nam się! Odnaleźli Maxa! - Powiedziała udarowana dziewczyna i podbiegła do ukochanego. Ten złamał ją i obrócił rozweselony.


- Co raz bardziej interesujące - Rzekła Izzy - Wiedziałam, że prędzej czy później do tego dojdzie - Powiedziała z uśmiechem. Jace postawił ukochaną na ziemie i spojrzał na przyrodnią siostrę. Z uśmiechem, który ukazywał dumę ze swojego przyrodniego brata, odeszła, zostawiając ich samych.


- Jednak nie da się okłamać Iz - Odezwał się Jace


- Chyba nie powinnam się przy niej do Ciebie przytulić - Przyznała zawstydzona Clary


- Jeśli będę chciał Cię pocałować, myślisz, że powstrzymam się od tego, nawet przy wszystkich obecnych nas domownikach? - Stwierdził


- Może ja Cię od tego powstrzymam? - Stwierdziła drocząc się z blondynem

- Nie sądzę... - Szepnął i nachylając się lekko musnął jej usta.


Para zeszła na dół. Z daleka już widzieli jak przez drzwi wejściowe wchodzi pierwsza Maryse. Za nią jego parabatai a tuż za nim mały chłopiec. Czarne włosy jak u reszty rodzeństwa. Przy brudzie na jego twarzy, jego morskie jak Alec'a oczy były wyraźniejsze niż zwykle. Alec obejmował małego brata, który był jedynie zmęczony.


- Max, tak bardzo się o Ciebie baliśmy! - Odezwała się pierwsze Isabelle i uścisnęła mocno brata


- Izzy! Dusisz mnie! - Wydusił chłopiec. Wszyscy się zaśmiali, lecz Jace był bardziej spięty i ponury niż zwykle. Clary szybko to zauważyła i dobrze wiedziała, w czym jest problem. Jace ma dobre serce... A z powodu, że ma dobre serce, czuje się winny, że jego mały braciszek musiał przechodzić przez coś takiego. Sądzi, że to jego wina, że został pojmany.


- Jace, Max chciał by Ci coś powiedzieć - Odezwała się Maryse. Wszystkie oczy spoczęły na Jace'a. Izzy odsunęła się od brata i podeszła do starszego. Max ruszył w stronę blondyna. Jace kucnął przed Maxem, by ułatwić im porozumienie

- Nie kłamałeś. Wróciłem do domu... Kolejny raz mnie nie zawiodłeś - Odezwał się chłopiec i przytulił się do swojego idola.


Clary zostawiła rodzinę samą, by nacieszyli się powrotem Maxa. Poszła do swojego pokoju. Wykorzystała chwile, że jest sama i sięgnęła po stele. Była w takim nastawieniu, że wierzyła we wszystko. Najważniejsze, że wierzyła w siebie by stworzyć portal prowadzący ją do Magnusa. Dziewczyna podeszła do gołej ściany i przystawiła do niej czubek steli. Pomyślała o Magnusie, rodzicach i bracie. O jego magii i przypomniała sobie jego słowa podczas zaklęć. Zaczęła tworzyć różne kształty na ścianie. Nie wiedziała, czy to zadziała, czy nie ale musiała spróbować. Poczuła odór spalenizny pochodzący od steli i jak niebieski błysk wydobywa się z pałeczki. Stworzony portal Clary zakończyła ostatnim obrazem z jej głowy. Wyszła z tego wielka, niebieska plama, bardzo podobna do tej, jaką stworzył Magnus.


Chcąc zrobić śmiały krok, drzwi od jej pokoju otworzyły się. Stanął w nich Alec, lecz za nim zdążyła zareagować, ten szybko podbiegł do niej i odepchnął od portalu


- Alec! - Skarciła go - Właśnie stworzyłam portal - Rzekła


- Albo i nie - Stwierdził - Możesz utknąć w innej przestrzeni, jeśli nie przejdziesz odpowiednich treningów


- Ten portal może przenieść mnie do moich rodziców - Oznajmiła - Albo do Magnusa... - Dodała po chwili, co ruszyło Lightwood'a


- Dobrze, ale przejdę z Tobą - Oznajmił - Inaczej, możesz zapomnieć o jakichkolwiek portalach - Stwierdził. Clary dłuższą chwile się zastanowiła. Gdy przeniesie się do Magnusa, będzie potrzebna jej pomoc a Alec jest chyba najodpowiedniejszy.


- Zgoda - Rzekła - A tak przy okazji... Nie widzisz w tym nic dziwnego? - Stwierdziła


- Co takiego? - Zdziwił się


- Albo mi się zdaje, albo ja i ty odnajdujemy wspólny język - Zażartowała Clary


- Już chyba nie mam wyboru - Stwierdził z uśmiechem - Szybko się Ciebie nie pozbędę - Zażartował, na co dziewczyna uśmiechnęła się


- Gotowy? - Spytała stojąc przodem przed portalem. Alec kiwnął głową zerkając na towarzyszkę - Myśl o Magnusie - Rzuciła. Oboje ruszyli w tym samym momencie i znikli w portalu.




Wreszcie zdecydowałam się na moje ukochane Clace <3 Nie mogłam się powstrzymać i musiałam już ich wstawić w tym rozdziale, a miałam jeszcze poczekać xD No niestety, Jace nie wytrzymał i powiedział co czuje <3 :3 A już w następnym rozdziale pojawi się dużo Malec'a :D Ich pierwsze spotkanie od dłuższego czasu, dużo rozmów, wyznań ! Fani Malec'a łączymy się!

6 komentarzy:

  1. Rozdzia C U D O ;3 Jace nareszcie wyznał swoje uczucia!!! Jipiii!!!! Ich pocałunki PIĘKNE <3 Max odnalezioiny! Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział. W końcu są razem<3 czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział i moje kochane Clace <3 nie mogę się doczekać następnego!!
    Malec ohhh... <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Booooski rozdział <3 <3
    Clace <3 <3 <3
    Czekam na next !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział <33
    Najpierw Clace 💞 teraz będzie Malec 💕 oj słodzisz, słodzisz XD czekam na next ☺

    OdpowiedzUsuń